środa, 11 listopada 2009

Siatka

Witam Czytelników po długiej przerwie!

Nie będę się tłumaczył dlatego tak długo nie publikowałem nowych postów. W końcu autor blogu ma pewne przywileje i z pewnością jednym z nich jest brak konieczności tłumaczenia się z powodów niepisania. To tak, jakbym wymagał od Czytelników, żeby mi się tłumaczyli dlaczego nie czytają mojego bloga.

Wróćmy jednak do tematu. W ostatnim poście pisałem o paniach ekspedientkach i dziś będzie podobnie. Konkretnie chciałbym poruszyć bulwersujący mnie temat zwyczajowego pytania zadawanego przez 95% pań ekspedientek, które brzmi: "Dać siatkę?". Gdyby ktoś jeszcze nie odgadł kontekstu w jakim pada to pytania, oto on: wchodzę do sklepu (najlepiej małego, osiedlowego) i kupuję jedną rzecz, np. masło, ale może być też koncentrat pomidorowy, mąkę, mleko. Pani ekspedientka pyta standardowo "Tylko masło?" (ale to już pomijam milczeniem) po czym mówi ile mam zapłacić i pada wspomniane pytanie o siatkę. Zawsze się zastanawiam, skąd u ekspedientek skojarzenie plastikowej torebki, ew. reklamówki (ale w takich osiedlowych sklepach to nie są reklamówki, bo są z reguły jednokolorowe) z siatką. I z jaką siatką? Siatką na motyle? Na ryby? Siatką w bramce na boisku piłki nożnej? Założę się, że panie ekspedientki nie wiedzą dlaczego mówią na plastikową torebkę siatka. A ja domyślam się, że chodzi o siatki na zakupy jakie były używane kiedyś. Na przykład moja babcia miała taką siatkę, czerwoną. Siatka wykonana była z jakichś sznureczków, które rozciągały się, w miarę dokładania do niej towarów. Czy ktoś ma inne propozycje?

Tematu kolejnego posta nie ujawnię, gdyż uważam że jest to pozbawione sensu, skoro pisuję tak nieregularnie. Co innego gdybym publikował jeden post tygodniowo, np. w każdą sobotę. Wtedy ktoś, komu nie odpowiadałby temat kolejnego mógłby zajrzeć dopiero za 2 tygodnie.

Pozdrawiam Czytelników